hej :) mógłbyś napisać jakie są Twoje faworyty w tym temacie? Chętnie oglądnęłabym filmy o podobnej fabule :)

Jest kilka pozycji,ale teraz do głowy przychodzą mi takie : GORZKIE GODY,IMPERIUM ZMYSŁÓW,NOCNY PORTIER

Film Soderbergha a "Imperium zmysłów" dzieli taka przepaść, że nawet nie ma co tego porównywać. "Imperium zmysłów" to zwyczajny pornos z dramatyczną końcówką. Film Soderbergha wydaje mi się bardziej dojrzały. To prawdziwa erotyka, którą można wyczuć między bohaterami, ale która nie jest pokazana (ledwie jedna scena łóżkowa). Wszystkie jest zamknięte w dialogach i w niedomówieniach. Czasem zaczyna być wulgarnie, a po chwili znów jest subtelnie. Wspaniały spektakl rozpisany na cztery osoby. Warto dodać, że to kino gadane, na dodatek bez wulgaryzmów. Tym samym ciężko, żeby taki film miał stać się przebojem. Przebój kojarzy mi się jednak z efekciarstwem, czymś tanim, co jednak zyskuje sympatie większości, bo jest łatwo przyswajalne. Film Soderbergha to wyższa liga. Nie mówię, że dla wybranych, ale na pewno nie jest to film, który "chce się podobać". Najlepiej ujął to Gerard Polański: "Film, który powienien razić teatralnością, wcale nią nie razi. Reżyseria niemal zupełnie bezstylowa, co chwile zaskakuje widza ciekawymi rozwiazaniami dramaturgicznymi. Schemat ogrywany w niezliczonej ilości obrazów, tutaj staje się alegorycznym moralitetem na temat kłamstwa i obłudy. Pięny, mocny, bez sentymentów i melodramatyzmu,z nieznaczną ilością ledwo zauważalnego humoru, powinien na początku mieć motto: "Prawda was wyzwoli", choć byłoby to tautologiczne posunięcie. Nie sposób o tym kameralnym , oszczędnym w środkach, niemal ascetycznym, tanim filmie powiedzieć inaczej, jak: wielki film. Debiut, który poraża dojrzałością i świadomością twórczą.".

Pozdrawiam.

Hmmm..niedajesz pola manewru "piejąc" hymny pochwalne.Sądzę,że z grubsza są przesadzone.Ale tak to już jest !...przypomina mi się teraz scena z takiego głupowatego filmu "Gabinet Grozy dr.Zgrozy" (czy jak tam ten tytuł sie ma-nieważne!) Malarz wkurzony na pewnego krytyka organizuje w tajemnicy wernisaż,na który zaprasza i tego opiniotwórczego jegomościa.Krytyk zachwyca sie maestrią wystawionych obrazów i udziela wszystkim gościom ogólne swoje ACHY-OCHY.A tu za kulisów wychodzi malarz z upapranym farbami szympansem na ramionach mających w zębach pędzel... :)))
POZDRAWIAM

Nie mam zielonego pojęcia, co znaczy "niedawanie pola manewru"...
Wyraziłem jedynie swoją opinię. Jeśli nie mogę piać z zachwytu (a pieję, bo film uważam za arcydzieło; to jest na tej samej zasadzie, na której ty uważasz film za jedynie poprawny i twierdzisz, że zmarnowano potencjał), to nie ma tu miejsca na wolne opinie. Najlepiej w ogóle się nie odzywać, no chyba że uważa się film za jedynie poprawny, jak autor wątku, wtedy wszystko okej.

Co do "Gabinetu Grozy dr.Zgrozy" (czy jak tam ten tytuł sie ma-nieważne!) - kompletnie nie na temat i chyba nikomu niepotrzebne wstawki.

Pozdrawiam.

Nie rzecz w samym filmie ...a w scenie z tego filmu,którą opisałem ("Gabinet..."(sic)!)....b.adekwatna do zacytowanej wyżej przez Ciebie recenzji niejakiego Gerarda Polańskiego.Szkoda,że nie ma już magnetowidów -...najlepszych krytyków filmowych lat 80-tych :))).Z przyjemnością bym ten film ciągnał i zawijał w "gniazdko",gdyby tylko został wciągniety,i połkniety przez tą cudowną ex-maszynkę